Archiwum

Posty oznaczone ‘warszawa’

(05 VI) Wójcik w Parku Arkadia – Warszawa

6 czerwca, 2012 Brak komentarzy

Wracając do domu z Wodnego Parku na Warszawiance zajrzałem do pobliskiego Parku Arkadia, gdzie od 30.05 słyszany jest śpiewający samiec wójcika. Również mi udało się go usłyszeć, jeszcze z góry skarpy, w bezpośrednim sąsiedztwie Wodnego Parku. Ptak śpiewał w koronach drzew położonych w ogrodzonym osiedlu. Przez kilka minut cieszyłem uszy znajomym już głosem (w tym sezonie słyszałem już jednego wójcika w Goniądzu).

Wójciki coraz chętniej odwiedzają ostatnio Warszawę. Poniżej mapka na której zebrałem wszystkie dotychczasowe obserwacje z sezonów 2011 i 2012.

Wójciki w Warszawie


Pokaż Wójciki w Warszawie na większej mapie

Kategorie:Blog, obserwacje Tagi:,

(21 VI) Park Powstańców Warszawy – wójcik

16 września, 2011 Brak komentarzy

W Warszawie i najbliższych okolicach rzadkie ptaki trafiają się nieczęsto. Tym większe poruszenie wywołała obserwacja wójcika Phylloscopus trochiloides dokonana popołudniem 13 czerwca przez Łukasza Matyjasika w Parku Powstańców Warszawy przylegającym do cmentarza Wolskiego. Osobniki tego gatunku – głównie samce – pojawiają się w Polsce na przełomie maja i czerwca, zajmując terytoria w dogodnych dla siebie środowiskach. Liczba stwierdzeń waha się z roku na rok od kilkunastu do kilkudziesięciu, jednak w ostatnich latach notuje się więcej obserwacji, co jest spowodowane również większą wykrywalnością tego ptaka związaną z rosnącą znajomością jego głosów. Samce intensywnie śpiewają nawet do końca lipca, próbując przywabić partnerki. Udaje się to zapewne jedynie nielicznym osobnikom, jeszcze trudniejsze jest udokumentowanie samego lęgu, których to do tej poru udało się zarejestrować jedynie kilkadziesiąt i to tylko w północnej i wschodniej części kraju. Tym większym zaskoczeni było pojawienie się przedstawiciela tego gatunku w Warszawie, tym bardziej iż pod koniec czerwca stwierdzono najprawdopodobniej drugiego osobnika w oddalonym od Parku niecałe cztery kilometry forcie Blizne i okolicach ulicy Lazurowej.

Postanowiłem skorzystać z nadarzającej się okazji zobaczenia i posłuchania ciekawego gatunku. Zagapiłem się i nie podjechałem do parku w poprzedzający weekend. Obawiając się, że ptak może każdego dnia odlecieć w nieznane, umówiłem się z Witkiem we wtorek 21 czerwca przed pracą około 7:15. Jeszcze w drodze dostałem wiadomość od Witka, który na miejscu był kilkanaście minut przede mną. Był pewien, że przez chwilę słyszał śpiew wójcika. Z tym większymi oczekiwaniami parkowałem samochód przy ulicy Sowińskiego za torami tramwajowymi. Poszukiwania rozpoczęliśmy w alei drzew na szczycie skarpy po lewej stronie oczka wodnego, skąd wcześniej dał się posłyszeć śpiew. Zniecierpliwieni dłuższym, bezowocnym wyczekiwaniem, postanowiliśmy obejść oczko wodne i popróbować szczęścia z drugiej jego strony. Kiedy już powoli traciłem nadzieje, w okolicy schodów prowadzących w górę pod pomnik, usłyszałem w oddali śpiew, który tyle razy odsłuchiwałem z nagrań.

Obserwacja wójcika zazwyczaj zaczyna się od zidentyfikowania jego obecności po śpiewie. Ptak bowiem większą część czasu spędza żerując bądź śpiewając w gęstym listowiu. Śpiew ma charakterystyczny i donośny. Przypomina nieco pojedyncze sylaby piosenki piecuszka.

Szybkim krokiem wspięliśmy się na górę skarpy i wiedzeni dźwiękami donośnego śpiewu, doszliśmy do części parku znajdującej się po prawo od przejścia w kierunku cmentarza. Wysoko w koronach drzew śpiewał wójcik. Nie było co do tego żadnych wątpliwości. Pozostało jeszcze jedynie ptaka wypatrzyć. Udało się to dopiero po kilku minutach, w samą porę gdyż mój kark powoli zaczął już odmawiać posłuszeństwa. Spędziliśmy z wójcikiem jeszcze kilkanaście minut – na przemian słuchając jego śpiewu i obserwując – aż do momentu, kiedy odleciał w nieznane.

W drodze powrotnej do samochodu wiele radości sprawiła nam obserwacja rodzinki pełzaczy z trzema młodymi, które na oko niedawno opuściły gniazdo. Nie potrafiły jeszcze dobrze latać i tylko skakały niemrawo po pniu. Większość czasu spędzały przycupnięte, małe kuleczki na tle kory, w oczekiwaniu na przybycie rodzica z pokarmem. Dopiero jego pojawienie się, ożywiało śpiącą wydawałoby się kulkę.

Zupełnie przez przypadek zafundowałem sobie piękny urodzinowy prezent…